niedziela

Wpis 19 (10.03.14)

Słońce świeciło i grzało promieniami całe White Chapel. Harry przebudził się jako pierwszy. Pierwsze co zrobił, to chwycił w ręce pergamin i przeczytawszy jego zawartość, zaczął wyraźnie główkować. Udał się do łazienki i wziął gorący, kojący zmysły prysznic. Gdy wyszedł wytarł się ręcznikiem i się nim przepasał, a następnie przejrzał się w lustrze. Nienawidził swojego odbicia. Każda mała ranka przypominała mu o tamtym zdarzeniu. Opuszkami palców przejeżdżał po każdej z nich wyczuwając ich zagłębienia i wypuklenia. Podziwiał każdą z nich przez chwilę, do momentu gdy zatrzymał się na wyciętym sercu. Pojedyncza łza spłynęła mu po twarzy. 

H: Tak bardzo tęsknię Lou. Tak bardzo żałuję, że to przeze mnie, nie ma Cię tutaj - przy mnie. Tak bardzo chcę cofnąć czas i wiesz, że próbuję, ale ciężko mi bez Ciebie. Jestem słaby, ale dla Ciebie próbuję być silny, tak bardzo jak to możliwe. I wiem, że teraz na mnie patrzysz. Wiem, że patrzysz na mnie karcącym wzrokiem, za to co zrobiłem, za to jakim się stałem, ale jesteś moją słabością. Kocham Cię, Lou. 

Pojedyncza łza zamieniła się w potok łez, a je nie mogłem nic na to poradzić. Czułem się bezradny, bezsilny, zdruzgotany , załamany i wszystko co najgorsze. Nie potrafiłem mu pomóc, mimo iż pragnąłem tego najbardziej na świecie. Gdy wyszedł z łazienki Liam był już ubrany. Skierował wzrok z jego stronę, martwiąc się, co się stało.

Li: Dlaczego płaczesz?
H: Nie płaczę.
Li: Ale płakałeś. Dlaczego? 
H: Myślałem o Nim. 
Li: I co wykombinowałeś tym razem?
H: Że za Nim tęsknię, Liam. 
Li: Ja też, Harry. Ja też. - zamknął go w ciepłym uścisku.
H: Liam?
Li: Tak?
H: Wiesz co tam u reszty?
Li: Tak. SMSuje z nimi trochę. Cóż. Dziewczyny jakoś się trzymają. Czasem płaczą, ale im przechodzi. Niall często wychodzi na miasto. Najczęściej zjeść lub zrobić zakupy z zapotrzebowaniem prowiantu. Dużo czasu spędza z Eleonor. Trzyma się całkiem dobrze. Zayn przeżywa to źle. Prosiłem Perrie, by się nim zajęła, ale Malik jest - trudny, wiesz co mam na myśli. Nie da sobie niczego wbić do głowy. Załamał się po tym jak... Jak się dowiedział, wtedy na spotkaniu w Twoim domu. Jak wrócił do domu, wszystko się posypało i zaczął nie odpowiadać na telefony, czego nadal nie robi. Jak ktoś go odwiedza, to bardzo mało mówi, prawie wcale. Odpowiada tylko smsy i to nie wszystkie i nie tak jakbym tego chciał.
H: Zniszczyłem Zayna? - jego oczy zaszkliły się bólem i żalem
Li: Nie Haz, to nie tak.
H: A jak?
Li: On po prostu jest wystraszony. Boi się, że kogoś skrzywdzi, tym co powie, dlatego unika spotkań i rozmów. Woli smsy które może przemyśleć. Boi się, bo wie, że przez niego się pociąłeś. I zdecydowanie nie chce, by to się powtórzyło z kimkolwiek. 
H: Zawieź mnie do niego.
Li: Harry, nie wiem, czy to do końca dobry pomysł.
H: Proszę, Liam. Chcę wszystko naprawić. WSZYSTKO. 
Li: Dobrze. To ubieraj się, a ja zahaczę o kuchnię. 
H: Ok. 

Po kilku godzinach byli już na miejscu. Zapukali do drzwi sporej posiadłości mulata, który z niechęcią uchylił drzwi, a widząc lokowatego jak najszybciej chciał je zamknąć. Jednakże nie udało mu się. Harry przecisnął się przez szparę, wpychając się do mieszkania i wpadając mu w ręce. Zamknął go w uścisku, ale Zayn wykręcał się bezskutecznie. 

Z: Nie dotykaj mnie Harry.
H: Dlaczego? 
Z: Nie chcę Cię znowu skrzywdzić. 
H: Nie skrzywdzisz. Tęskniłem. Bardzo.
Z: Naprawdę? 
H: Tak. 
Z: I nie masz mi za złe?
H: Nie, Zayn. Ale proszę, wróć. Nie chcę Cię niszczyć. 
Z: Nie niszczysz mnie Haz.
H: Nie odzywałeś się do nikogo. Przestałeś się normalnie odzywać.
Z: Wiem, ale to dla waszego bezpieczeństwa. 
H: Nie potrzebujemy Twojego milczenia. Potrzebujemy Ciebie.
Z: Och, Harry. Tęskniłem.
H: Ja też. Martwiłem się o Ciebie.
Z: Ja nawet bardziej. Słyszałem, że Ci lepiej  i , że spotkałeś się z rodziną.
H: Tak. Widzę, że jest im ciężko. Zayn, to wrócisz do normalnego bytu? 
Z: Chyba na to się zachodzi. A ty?
H: Staram się.
Z: To dobrze. Gdzie moje maniery, może chcecie coś przekąsić? 
Li: JA chcę!
Z: To zapraszam!

Cały dzień spędzili u Zayna. Zjawił się Niall i dziewczyny. Trwały rozmowy o wszystkim i o niczym, jak to zawsze, a noc nadeszła tak szybko, że wydawałoby się, że to były sekundy, bo przy miłej atmosferze, czas upływa niebłagalnie szybko. Dom jednak był na tyle duży, by pomieścić wszystkich pod względem nocowanie i tak było. Każdy dostał po pokoju. Widziałem jak się uśmiechał tego wieczora. To było takie magiczne. Tak bardzo tęskniłem za jego szczerym uśmiechem. Tak miło znów widzieć jego dołeczki. Tak miło widzieć go szczęśliwego chociaż przez chwilę. Na szafce nocnej położył pergamin i ułożył się do snu. Patrzył w sufit zamyślony na temat dzisiejszego dnia. Uśmiechał się lekko pod nosem.

H: Hej Lou. Pewnie tu jesteś, a jeśli nie to pewnie to słyszysz, przynajmniej taką mam nadzieję. Widziałeś dzisiejszą sytuację, prawda? Po tak długim czasie, wreszcie się spotkaliśmy w grupie. I naprawdę się bawiłem. Tęskniłem za nimi. Wariaci. Szkoda, że nie mogłeś bawić się razem z nami, bo z pewnością, byłoby zabawniej. Tęsknie za Tobą. Kocham Cię. Dobranoc Loui.

Usnął wyglądając jak małe, niewinne dziecko. Jego loki rozchodziły się w każdym kierunku, a kilka opadało mu na czoło i policzki. Wyglądał tak uroczo, jak to zawsze. Przypomniały mi się te wszystkie wspólne noce, w których gramolił mi się do łóżka i łaskotał mnie swoimi lokami w twarz. Do tego zawsze przyczepiał się do mnie jak jakiś rzep. Droczyłem się z nim o to, a on tylko jeszcze bardziej się wtulał układając swoją głowę, na mojej klatce. Zachowywał się jak jakieś dziecko, zresztą tak jak ja. Pamiętam, gdy spacerowaliśmy często po parkach. Gdy widziałem jakiegoś gołębia na cały głos krzyczałem Kevin, a Haz widząc kota darł się Dusty. Ludzie patrzyli na nas jak na chorych psychicznie, ale nam to nie przeszkadzało, bo wystarczało nam nasze wspólne towarzystwo. Jak ja za tym wszystkim tęsknię. Jak ja tęsknię, za tym nastolatkiem. Przerażające. Chwyciłem pergamin do ręki. Napisałem na nim, co miałem napisać i ułożyłem się koło tego słodkiego smarkacza oddając się wyobraźni  i marzeniom.


Prawdę powinni znać wszyscy, 
a szczególnie nasi bliscy.
Oni najbardziej przeżywają.
Na wytłumaczenie wciąż czekają.

PS. Tak, słyszę Cię.

~L


4 komentarze: