piątek

Wpis 7

Wiem, że dawno nie pisałem, ale trudno mi było. To wszystko mnie dobija. Mimo to coś się poprawia, ale nie wszystko. Moja babcia zmarła na zawał serca. Kolejna rozpacz w rodzinie. Kolejny pogrzeb. Właśnie, nie mówiłem chyba, że widziałem swój pogrzeb, prawda? Otóż była na nim cała moja rodzina, chłopaki z ich rodzinami i dziewczynami, Elka też przyszła, do tego moi dawni znajomi. Tak. To było straszne na to patrzeć. Pierwszy raz wtedy Harry w ogóle wyszedł z domu. Pierwszy raz spotkał chłopaków.  Codziennie na mój grób przychodzą fanki, zapalają znicze i śpiewają nasze wspólne piosenki. Chłopaki też często przychodzą spotykając czasem nawet 20 fanek, ale one już nie piszczą. Nie wrzeszczą na ich widok. Jak Niall zaczyna płakać zawsze jakaś go przytula. Chłopaki często dołączają i śpiewają razem z fanami. To bardzo miłe. Jednak Harry, on chodzi tylko po zmroku. Gdy nikt go nie widzi. Siedzi i płacze mówiąc raz do mnie, raz do Boga. Wszystko jest skomplikowane. Spotkałem babcię w Niebie. Miewa się dobrze i cieszy się że mnie widzi. Jednak ona na razie nie schodzi tu na dół, bo mówi, że czeka aż wszyscy ochłoną. Do tego okazało się że sporo fanek popełniło samobójstwo z mojego powodu, co mnie nie ucieszyło. Spotkałem je w Niebie, trochę pogadałem, ale rozumieją , że chcę mieć spokój. Liam jakoś doszedł do siebie częściowo z pomocą Sophie i swoich rodziców. Chyba najlepiej to przyjął. Zayn i Perrie nadal są pogrążeni w smutku, ale już wrócili do normalnego życia. Zayn jednak nie tknął się kierownicy od mojego wypadku. Chyba ma jakąś traumę teraz. El trzyma się dobrze. Jest smutna, ale żyje tak jak zawsze. Może nawet znosi to lepiej niż Liam. Martwię się o Nialla, bo je jak normalny człowiek. Nie je już tyle co zawsze. Ale jako jedyny potrafi się uśmiechnąć. Próbuje jakoś rozruszać chłopaków. Jestem z niego dumny. Wytwórnia chciała kontynuować pracę z chłopakami i oddać moje fragmenty Niallowi, ale chłopaki nie wyrazili zgody i cóż. Zespół się rozpadł. A Harry? Harry stał się nikim. Tak, nazwałem go właśnie nikim, ale to przez to jak bardzo się stoczył. Z wesołego radosnego nastolatka stał się ponurym i zdołowanym bachorem, który szuka rozwiązania problemów w alkoholu i narkotykach. To cholernie dołujące. Do tego zaczął się okaleczać, ale nikt o tym nie wie. Chodzi w tym swoim swetrze, a nikt nie pomyśli żeby sprawdzić mu ręce. Cholera. To wszystko jest takie trudne. Jestem teraz w Niebie. Wraz z dziadkami siedzimy w domu wsłuchując się w ciszę. Fanek w kółko przybywa. Codziennie przynajmniej jedna. To mnie przeraża. Ale teraz muszę już iść, bo mam lot na Ziemię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz