piątek

Wpis 9 ( 10.01.14 )

Minął dzień. Niby tylko dzień, ale sporo z niego wynikło. Harry ma już 40 dosyć głębokich nacięć. Każdy za jeden dzień od mojej śmierci. Gemma mu tłumaczy, ale jej nie słucha. Zabrała go dziś do lekarza. Okazało się, że ma anoreksję i to tak wielką, że powinien zostać w szpitalu, bo grozi mu śmierć w tydzień jak tak dalej pójdzie. Ale on przecież musisz być mądrzejszy i nie zostanie w szpitalu. Do tego ma wykrytą depresję. To szok, że w ogóle rozmawia z Gemmą. Ale to dobrze. Alkohol niszczył mu wątrobę, ale to szczęściarz i nic poważnego mu z tego powodu nie jest. Nie może jedynie tknąć alkoholu ani żadnych lekarstw przez miesiąc, co może byś trudne bo powinien brać antydepresanty. Leczenie ma rwać długo, ale jego siostra zobowiązała się go pilnować w co wierzę. Przez cały dzisiejszy dzień nie tknął alkoholu, ani prochów. Ale w nocy Gemma już nie czuwa i Styles zadał 40 nacięcie. Liczę, że będzie lepiej, bo jesteś w dobrych rękach, ale mimo to nadal cierpię. Nadal nie mogę znieść myśli, że to przeze mnie. Że wyrządziłem ci tyle krzywdy. Łzy nie opuszczają mojej twarzy. Ciągle płaczę. Chcę, by wszystko wróciło do normy. Bym mógł rano cię obudzić i śmiać się, że to tylko głupie złudzenie i że jestem przy tobie. Ale tak nie jest i nie będzie. Ja już nie wrócę i cholernie trudno mi się z tym pogodzić. Jak widać tobie też. Dlaczego to akurat stało się nam? Dlaczego teraz? Wciąż szukam odpowiedzi na jedno pytanie. Dlaczego to wszystko się tak potoczyło?

1 komentarz: